Zapraszam na dziewiąty dzień naszej wędrówki. Tym razem dzień spod znaku braku kawiarni i sklepu.
Zamiast kawiarni znaleźliśmy małą przybudówkę, w której oprócz tego, że mogliśmy się schronić przed deszczem uwaga mogliśmy również napić się kawy z automatu.
Dobrze, że pies był przyjacielsko nastawiony do nas. Gdyby było inaczej resztę dnia musielibyśmy spędzić w przybudówce z kawą.
Drzewo dinozaur?
Wiadukt w Lugo.
Spacerując po Lugo.
Historyczne pierwsze w życiu ośmiornice Moni.
Wspólna kolacja na murku, murze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz